Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 7 czerwca 2016

Wyjście z ukrycia.

Hej dziewczyny <3
Ten post nie jest z serii ,,Wracam do Was i zaczynam znowu sie głodzić"
Piszę aby Wam powiedzieć, że przez cały czas z Wami byłam, wchodziłam na Wasze blogi i śledziłam wasze zmagania z aną. Jestem już na tyle gotowa żeby opowiedzieć Wam co wydarzyło się w moim życiu w ciagu 2 miesięcy jak mnie tu nie było. Postaram sie dodać nowy post po południu jak tylko wrócę z pracy.
Miłego dzionka, trzymajcie się ❤️❤️

sobota, 2 kwietnia 2016

Zmiany, moja waga, dieta.

Z nowym miesiącem, przyszła motywacja! Do Was na pewno też zawitała, bo czytałam dużo postów, w których opisywałyście swoje plany, na ten miesiąc i jedną konkretną zasadę- NIE PODDAWAĆ SIĘ!
Mimo, że ostatnio rzadko tu bywałam i niezbyt liczyłam kalorie to i tak ciągle jestem z Wami i z aną w sobie.
Od 28.03  oprócz wtorku jadłam coraz mniej i mniej. Nie liczyłam kalorii, bo po świątecznym obżarstwie i z rozepchanym żołądkiem, stwierdziłam, że to nie ma sensu bo będę się tylko katować. Jadłam dosyć mało, i chodziłam spać głodna. Ograniczałam słodycze i tłuszcze. Jak teraz sobie policzę tak w głowie to pewnie przekroczyłam w którymś dniu 1000 kcal ale na pewno nie przekroczyłam 1200! Dopóki mi nic znowu nie odbije, żadne głodówki itp., to postaram się właśnie trzymać takiej diety: MAŁO I ZDROWO.

A waga od świąt spadła bo już mam 45 kg i nie mogę się już doczekać swoich 43 kg a potem chyba już gładko pójdzie i w maju może zawita 40 :(  (to już byłby szczyt moich marzeń, jeeeny  <3 ) to będzie najgorszy miesiąc, bo mam matury, i zaczynam się już trochę stresować. Czekam na kolejną motywację, mianowicie do nauki, bo został mi tylko miesiąc i muszę wziąć się w garść i przez ane nie zjebać szansy na moje wymarzone studia!!

A i jeszcze coś. Muszę odnaleźć sens życia i nie myśleć o śmierci. Potrzebuje radości z banalnych chwil i sytuacji, tak jak kiedyś umiałam cieszyć się życiem i śpiewać przed lustrem i tańczyć. Już tego nie robię, od bardzo dawna. W domu raczej leże pod kocem i załamuję się myśląc o tym, że muszę żyć w taki sposób... bo w inny nie umiem. Tak więc, w tym miesiącu muszę odnaleźć tą moją radość, dzięki której skupie się na niej a nie na anie. O niej myślę przez 90% dnia. Serio.. .Mam nadzieję, że ją odnajdę :( Buziaki :*






środa, 30 marca 2016

W nowym ciele

Niestety nie udało mi sie zdobyć do świąt moich 43 kg . Moj cel obrócił sie przeciwko mnie i przytyłam jeszcze wiecej. Nie wiem ile ale zakładam ze 4 albo 5 kg. Boje sie wchodzić na wagę. Jestem grubsza, zanikają moje obojczyki, uda sa takie jakie były kiedys, gdy siedzę nie czuje moich kości, a mój brzuch jest wielki. Zanikają również moje kości biodrowe które dawały mi tyle siły i tak bardzo je czcilam... Wszystkie spodnie zaczynaja byc na mnie dobre, a były wszystkie luźne. Wstydzę sie swojego ciała i obawiałam sie pierwszego dnia w szkole po świętach. Najbardziej tego ze wszyscy zauważa ze przytyłam tak bardzo szybko bo az w ok 2 tyg. Zaczęło by sie wtedy gadanie, ze pewnie sie głodowałam, więc teraz mam efekt jojo i blebleblee.

Taka gruba nie jestem sobą. Musze doprowadzić się do porządku i mojej dawnej mnie. Koniec obżarstwa, rozpoczynam kolejna walkę ze swoim ciałem i psychiką. Mam nadzieje, ze ktos jeszcze bedzie czytał moje posty. Jesteście moja motywacją. Buziaki ❤️

środa, 23 marca 2016

Wtorek, środa

Wtorek:
płatki z mlekiem, banan, makaron, pałka kurczaka, kopytka, lody bakaliowe, baton, dwa kawałki ciasta, rogal

Środa:
kopytka, brokuły, czekolada

Wiem wiem wtorek zjebany, przed tym jak zjadłam te świństwa pomyślałam sobie: ,,kurcze trudno, może i zjem, ale jutro ostatni dzień szkoły więc będę mieć dobry humor i będę szczęśliwa.''
Taaaaaa jasne. Wczoraj wieczorem miałam takie wyrzuty sumienia, i byłam załamana swoim wyglądem i tym, że ostatnio przytyłam i nadal jem. Cały czas mam jakąś depresje i jestem przygnębiona. Już nie umiem cieszyć się z życia. Czekam na lepszy czas.

Co prawda jest dopiero 16, ale wiem, że nic już nie zjem bo z tą czeksą przegiełam więc do wieczora już niiiiiic.

Co u Was???


wtorek, 22 marca 2016

Niedziela, poniedziałek

Te dwa dni przyniosły mi umiar w jedzeniu i nowa chęć do osiągnięcia celu. Nie liczyłam kalorii bo fakt ze przez 4 dni jadłam dnie i noce, to odrazu powrót do mojej diety 500 byłby najgorsza opcja dla mnie i mojego organizmu. Jadłam bardzo mało, i waga od soboty rana spadła o 1,5 kg!! Przed chwila było 44,9 wiec jeszcze pare takich malutkich porcji i mam nadzieje ze do świat waga mi sie ustabilizuje czyli wrócę do moich 43, co myślicie ??

Niedziela
Suche płatki kukurydziane i czekoladowe, pomarańczo, warzywa na patelni z ziemniakami, baton

Poniedziałek
Sałata z pomidorami i serem, dwie małe tortille ze szpinakiem, warzywa, kanapka, jabłko

niedziela, 20 marca 2016

Są mnie dwie

Przez cały ten tydzień prowadziłam konflikt wewnętrzny.
Czułąm się jakbym była w innym świcie, wszystko wydawało się inne, a to przecież ja byłam inna.
Chciałam umrzeć, potem uciec i odnaleźć siebie.
Zaczęłam planować swój wyjazd, ogarniac noclegi i transport. Nikt miał nie wiedzieć, że uciekam.
Jadłam od rana do wieczora i nawet w nocy. Bez wyrzutów.
Zasypiałam obżarta z bólem brzucha i budziłam się najedzona jak świnia. Nie miałam wyrzutów.
Patrzyłam na moje uda, były większe. Nie miałam wyrzutów. Strasznie co nie?
Kiedy płakałam szłam po jedzenie. Potem ryczałam jeszcze więcej, bo wtedy walczyłam, broniłam się mentalnie przed jedzeniem. Wtedy wyłaniał się cień mojej prawdziwej ,,ja''. Mówiłam sobie nie nie nie nie już dosyć, zwariowałaś? Po sekundzie przemawiało do mnie coś innego.
To był wilczy głód, którego nie mogłam opanować. Przez niego nie byłam sobą i dlatego chciałam odebrać sobie życie.

Dzisiaj odzyskuje siebie. Wczoraj poszłam spać głodna, dzisiaj idę też.
Obudzę się z płaskim brzuchem, a nie wydętym jak balon. Będę się modlić, żeby to coś nie wróciło.
Zaczynam się czuć sobą, w normie. ,,Niedojedzona'', ,,czysta'', ,,pusta''. Będzie mi ciężko.
Przytyłam 2 kg, straciłam to o co tak długo walczyłam.
Czy mi się uda wrócić do tego co było? Nie wiem.

poniedziałek, 14 marca 2016

Antidotum na słodycze

Dużo rozmyślałam nad tym, co mi napisałyście w komentarzach pod ostatnim postem. Dziękuję Wam za to, że próbujecie mi w jakiś sposób pomóc. Jestem Wam wdzięczna i możecie też liczyć na moje wsparcie. W końcu jesteśmy  w tym świecie wszystkie razem, i nikt inny kto nigdy w nim nie był nie zrozumie go lepiej od nas.

Niedziela minęła pomyślnie. Nie przekroczyłam limitu, a dodatkowo znalazłam zajebisty sposób na mój ostatni problem jakim była chcica na słodycze i cukier. Wczoraj rano przeczytałam bardzo mądrą rzecz, mianowicie gdy organizmowi brakuje danego składnika np, cukru czy białka, to po prostu uparcie się go domaga. Stąd nasze różne zachcianki na różne pyszności. Idąc tym tropem, postanowiłam zrobić eksperyment i kupiłam sobie banany, coca cole zero i jogurt light suszona śliwka(mega słodki w smaku). Kiedy naszła mnie znów potworna ochota na słodycze, zrobilam sobie sałatkę z tych składników i potem popiłam colą.  Podziałało, i mega się tym zasyciłam! Ominęłam obżarstwa! Znów poczułam niebo i ulge w buzi, haha.

O dzisiejszym dniu mogę powiedzieć tyle, że zjebał się po 18, ale nawet nie będę się przyznawać do tego co się znów wydarzyło... bynajmniej już się pozbierałam i nie użalam się nad sobą, tylko jutro próbuje dalej z moją dietą, którą już wiem, że utrzymam co najmniej do piątku! Skoro tu tak pisze, muszę się jej trzymać, więc niestety w tym tyg nie ma już porażek :)