Chyba pierwszy raz w życiu, przez cały dzień nic nie zjadłam. Wyrzuty sumienia spowodowane ostatnimi napadami obżarstwa sprawily, ze nie moge nic włozyc do ust. Wiem z czym to sie wiąże. Narazie nic nie moge zjesc i musze byc silna, bo na jednym kęsie czy jednej kanapce wiem, że sie nie skończy. Czuję, że jeden mały gryzek doprowadzi mnie do fali obżarstwa. Przez ostatnie 2 tyg. stosowałam dietę SGD i troszkę mnie psychicznie wykończyła. Zawsze mialam diete 600 albo 500 kcal. Gdy już zniżałam limit we wtorki do 300 (bo tak mam raz w tygodniu na SGD) to mój nałóg liczenia kcal pogłębiał się, no i nadal jest. Wiecie co, stwierdziłam, że WOLĘ ŻYC Z PUSTYM ŻOŁĄDKIEM I BYĆ OSŁABIONA NIŻ Z WYRZUTAMI, ŻE COŚ WŁAŚNIE ZJADŁAM I PRZEKROCZYŁAM LIMIT. To jest takie przykre, że tak myślę. W lutym próbowałam z tego wyjsc, bo stwierdzilam, że juz starczy, osiągnełam te 44 kg i juz koniec. Niestety za każdym razem jak patrze w lustro to widze grubasa. Uważam się za grubą, pomimo tego, ze mam BMI poniżej 16,6. Będzie ze mną coraz gorzej a w ostatecznosci trafie do psychiatryka.
Dobra jutro piątek, też głodówka, w sobote wiem, że już pękne i wróce do SGD.
Ale jutro musi się udać!!!! Dam rade trzymac sie prosto na wf i nie zasłabnac..!! Dam radę!!!


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz